Dodaj produkty podając kody
Budowa zasilacza warsztatowego regulowanego.
Witajcie! Chciałbym pokazać, jak wykonałem swój zasilacz warsztatowy, o dość pokaźnych parametrach niedużym kosztem z elementów z odzysku i gotowych modułów. Założenia były następujące: - prosta budowa w większości składająca się z gotowych elementów i modułów. - zasilacz musi posiadać ograniczenie prądowe, a także regulowany zakres od 0A do 3A - wiadomo regulacja napięcia od 0 do 24 V (jak wyżej im więcej, tym lepiej). - chciałbym, żeby cały zasilacz był możliwie niewielkich rozmiarów, przez co bezproblemowy w transporcie. - może posiadać dodatkowe bajery, diody sygnalizujące zadziałania ogranicznika prądu (c.c.)
Wymagania są dosyć spore i obawiałem się, że i również takie będą koszty, więc najpierw udałem się na poszukiwanie części, z których zbuduje zasilacz. Wiadomo, głównym elementem każdego zasilacza (jak i również najdroższym) jest transformator, czy to elektroniczny, czy też zwykły, są to najwyższe koszty. Tak jak było już wspomniane, udałem się na poszukiwania, i znalazłem starą centralkę od siłowników do bramy wjazdowej dwu skrzydłowej. Elektronika była spalona, jednak w środku był nieoceniony skarb... Klasyczny transformator zasilający siłowniki, a na nich widniał napis 24 V. Strzał w dziesiątkę! Napięcie sięgające 24V jak i wydajność prądowa, która musiała "uciągnąć" dwa skrzydła bramy, czyli na oko około 4A. Brzmi imponująco i tak wygląda!
Mając trafo, od razu sprawdziłem, czy w czasie przepięcia w sieci, nie zostało uszkodzone uzwojenie pierwotne. Jednak po sprawdzeniu, uzwojenie pierwotne oraz wtórne były w jak najlepszym porządku. Znalazłem również mostek prostowniczy i po podpięciu do sieci na uzwojeniu wtórnym napięcie sięgało 24 VAC, a za mostkiem prostowniczym 36VDC (bez obciążenia). Jest mała różnica, ponieważ po przemnożeniu 24 V przez pierwiastek z 2 wychodzi 34VDC, a miernik pokazał 36VDC dlaczego? Otóż jak widać na tabliczce znamionowej transformatora, napięcie zasilania to 230VAC i przy tym napięciu, napięcie na uzwojeniu wtórnym, powinno wynosić 34VDC. Jednak po pomiarze napięcia sieciowego miało ono 240VAC i się wszystko wyjaśniło. Co do wydajności prądowej, spotkałem się z oznaczeniem 110VA. Pierwszy raz spotkałem się z taką jednostką Voltamper, na szczęście mamy XXI wiek i po wpisaniu frazy w wyszukiwarkę było jasne już na nie 80%, a 100%. Moje przypuszczenia okazały się słuszne, że jet to wolt x amper, czyli po przekształceniu 110VA / 24VAC = 4,58A, w przybliżeniu 4,6A - jest to moc pozorna uzwojenia wtórnego. Mając już trafo i mostek, przyszła pora na dobór przetwornicy o odpowiednich parametrach. Najbardziej do tych parametrów pasowała przetwornica bazująca na module XL4015E, o prądzie szczytowym 5A i napięciu do 35 V. Dodatkowo przetwornica ta pojawiła się w sklepie z nakładką w formie wyświetlacza LED, wyświetlających napięcie i natężenie na jej wyjściu. Przetwornica posiada możliwość płynnej regulacji napięcia i natężenia poprzez potencjometry wieloobrotowe 10KOhm.
Dodatkowym atutem jest to, że przetwornica informuje o zadziałaniu zabezpieczenia prądowego, poprzez diodę LED, jak i posiada 2 diody LED, sygnalizujące ładowanie i naładowanie ogniw litowych. Przetwornica jest małych wymiarów, co akurat jest dużym atutem (patrz założenia projektu). Kupując przetwornicę, nabyłem również grube przewody, cienkie przewody serwa, gniazda i wtyki bananowe, HX2S, diody LED, potencjometry 2x 10KOhm i 2x 1KOhm (do regulacji zgrubnej i precyzyjnej), a także radiator na moduł XL i parę innych drobiazgów. Mając już wszystkie potrzebne elementy, przyszła pora na obudowę, jednak nie znalazłem odpowiedniej, która by mi się spodobała. W głowie miałem obraz, jak powinna wyglądać całość, mając na uwadze niewielkie rozmiary i tak oto zaprojektowałem i wydrukowałem taką oto nasadkę na transformator, w której znajdzie się cała elektryka.
Przykręcony wyświetlacz
Potencjometry łączymy tak jak na zdjęcie powyżej, czyli w potencjometrze precyzyjnym (1KOhm) łączymy razem 2 nóżki, a te łączymy do skrajnego wyprowadzenia potencjometru zgrubnego (10 KOhm). Następnie do skrajnych wyprowadzeń połączonych potencjometrów, podłączamy skrajne napięcia, którymi będziemy operować, a środkowe wyprowadzenie pot. zgrubnego to sygnał wychodzący. Jeżeli zdarzy się, że kręcąc w lewo, zakres się zwiększa, a chcemy, żeby się zmniejszał, wtedy należy odwrotnie podłączyć przewody napięciowe. Połączone wnętrze wygląda tak
Na koniec, pomimo wielkiej satysfakcji i poprawnym działaniu, nie byłem do końca zadowolony. Znalazłem wiele błędów technicznych i elektrycznych, które muszę poprawić, więc na pewno pojawi się jeszcze wpis na temat mojej "mini" przetwornicy warsztatowej xD W takim razie, zadacie pytanie, co jest do poprawy? Śpieszę z odpowiedzią, po pierwsze i najważniejsze, marnuje się ogromny potencjał przetwornicy, czyli wydajność prądowa 5A. Żeby wykrzesać bezpieczne 4A dla trafo, przetwornica musi mieć lepsze chłodzenie pasywne, a może nawet pokuszę się o aktywne z automatyczną regulacją obrotów? Kto wie... Następny problem / nie problem - jeden kondensator 1000uF, to zdecydowanie za mało, z tego co wywnioskowałem, po prześledzeniu wielu wątków na forach. Więc zrobię baterię kondensatorową i to chyba by było na tyle (na razie xD). Do następnego! Pozdrawiam! Cześć! Arek :)